Jaki jest najlepszy administrator systemu programista. Jaka jest różnica między programistą a administratorem systemu. Pułapki, oczywiste wady
Artykuł okazał się nieco filozoficzny. I wcale nieczęsto piszę na ten blog. Niestety.
Wrzesień 2016 okazał się dla mnie jasnym wydarzeniem. Zaciskając wolę w pięść, pożegnałem się z pracą, której poświęciłem ostatnie 4 lata. I właśnie z przerażeniem zdałem sobie sprawę, że to droga donikąd.
Nie wiem, czy to kryzys wieku średniego (w tym roku mam już 31 lat), czy zrozumienie, że rodzina potrzebuje zaległości znacznie poważniej pod względem materialnym, ale faktem pozostaje, że zerwałam z pracą i tym, co mam robiłem przez te wszystkie lata. A teraz mogę wam, drodzy czytelnicy, dać kilka pożegnalnych słów, abyście nie powtarzali takich błędów.
Tak więc, jak już pisałem, w ostatnich latach pracowałem z kimś, kogo kiedyś gwałtownie wyśmiewałem nawet na moim blogu. pracowałem sysadmin. Ponadto stanowisko było z "niesamowitym" wpisem w zeszycie ćwiczeń - inżynier systemowy. I dopiero 4 lata później dowiedziałem się tylko, że okazuje się, że to takie zawoalowane imię enikeya w normalnych biurach. Tak, w normalnych, bo nie mogę tak nazwać ostatniego biura.
Początek 2013 roku na długo pozostanie w pamięci. Miałem wybór, aby znaleźć pracę jako programista android, programista 1C lub administrator systemu w biurze, o czym nie mogę powiedzieć nic poza słowami przekleństwa. Chciwość wygrała. Ponieważ deweloper zaoferował mi wszędzie na początku 25 tysięcy (Rostów nad Donem). Rozumiem, że programista, nawet przed rokiem pracy, to dopiero czerwiec. Co więcej, rzuciłem wcześniej Androida, a 1C był zaangażowany do tej pory. Ale za rok perspektywy by wzrosły. Umiejętność rosłaby, a wraz z nią poziom wynagrodzenia. Ale wybrałem drogę najmniejszego oporu, ponieważ zaoferowano mi 35 tyrowów! Na twoich rękach! Biały! I to był początek mojego zawodowego upadku.
Biuro było piekielnie małe. Sieć peer-to-peer, bez AD lub nawet śladu LDAP, przynajmniej w Sambie. Ze starożytnymi komputerami pod nie mniej starożytnym XP. Jeden serwer nadzoru wideo, jeden zrzut plików i jedna brama skonfigurowana w jednym miejscu na 5. Centosie...
Kiedy zobaczyłem całą tę „gospodarkę”, miałem rozsądne pytanie – po co płacić taką kwotę? Odpowiedź otrzymałam natychmiast - na wyjazdy służbowe. To mnie zabrano do zlecania pracy w podróżach służbowych. Wisiały na mnie systemy monitoringu wideo, serwery i urządzenia przełączające. W 2014 roku wszystko to obróciło się na mnie – spędziłem w Soczi prawie cały rok, zaczynając od igrzysk, gdzie pracowałem bez snu i dni wolnych przez dwa miesiące, a potem żyłem bez wychodzenia w warunkach, w których nie zawsze bywają pracownicy gościnni zgadzam się na to, ze względu na chciwość biur dyrektorów.
Tak, dużo się nauczyłem. Studiowałem Cisco na poziomie CCNA, chciałem już awansować na CCNP, ale zmieniłem zdanie. Nauczyłem się wielu powiązanych technologii, takich jak tuning radarów (tak, radar) i wielu innych rzeczy. Nauczyłem się tak wiele o FOCL i całym sprzęcie przełączającym, że po tym mogłem spokojnie iść do telekomów do pracy. A jednocześnie byłem głupi. Od monotonii, od rutyny itp.
Porzuciłem ten blog. Rzuciłem programowanie. Przyzwyczaiłem się do tego, że jestem tylko administratorem. Dostaję zapłatę i to wszystko.
Ale z każdym rokiem niepokój narastał. Najpierw w nowy rok 2015 otrzymałem pierwszą wiadomość od Superjob, że niejako muszę przekwalifikować się od administratorów systemu w wieku 30 lat. Wtedy wszystko rosło.
Oglądałem trawienie technologii i dosłownie oszalałem z powodu tego, co wydarzyło się przez te 4 lata. Xamarin, w iOS, rozwój poszedł do SWIFT, w sieci pojawiło się wiele nowych frameworków, pojawił się Rust i od razu wykonał wezwanie do C++. Tak, a ten ostatni przeszedł zmiany – wydano C++ 14, który zaczął bardziej przypominać javę.
Było wiele zmian. I to wszystko minęło. A kiedy jeszcze dwóch administratorów, znacznie starszych ode mnie, dostało pracę w biurze, zdałem sobie sprawę, jaka to była ślepa uliczka. I zrezygnował.
I absolutnie nie żałuję. A wam, drodzy czytelnicy, mogę po prostu przekazać z własnego doświadczenia to, co spotkałem po moim zwolnieniu.
Czyli w rękach zeszytu ćwiczeń z takim „obrzydliwym” wpisem dwa życiorysy – dla programisty i administratora systemu. Oto dane wejściowe. I wtedy się zaczęło.
W trosce o zainteresowanie zacząłem rozsyłać CV administratora systemu, po drodze czytając książki o tym, co przegapiłem w przeszłości. Rezultat był, delikatnie mówiąc, nie tak gorący. Nie, zapraszano mnie do wielu miejsc. Często przeprowadzałem wywiady. Ale za plecami często słyszałem: „Boże, ten człowiek ma 31 lat i przyszedł jako administrator systemu!”. Ale wciąż było wiele miejsc, w których CV wpadło do niszczarki z diagnozą - „Dziadek. Stary mocno do tego postu. Ponadto w takich organizacjach sieć jest niejednorodna. Istnieje również Serwery Wirtualne na ESXi, serwery internetowe działające na Apache i Nginx pod Debian i Centos 7, kilka PBX na Asterisk, złożone lasy AD, MS Serwer SQL 2014, Exchange, perfekcyjne skrypty bash i powershell, Cisco, Huawei, Microtik – o wszystkim nie wspominając. I na to wszystko doświadczenie od 3 do 6 lat. Ale nie starsze niż 30 lat dla wnioskodawcy. Kto więc bawi się umiejętnościami, często przeciwko tobie pójdzie główny dokument - paszport. Tak jest przynajmniej w Rostowie.
Z programistą w ogóle był cyrk - często widzieli, że przez ostatnie 4 lata pracował jako administrator systemu i od razu wracał do niszczarki lub zaczynał histerię. W mieście istnieje ponad 100 franczyz 1C, ale prawie wszystkie z nich miały jedną cechę jako standard zatrudniania jako programista - zostać stażystą. I nieważne, ile masz doświadczenia - żadnego doświadczenia lub 10 lat za tobą. A potem pojawiło się pytanie o pensję, która tradycyjnie nie jest po francusku. Jeśli chodzi o innych programistów, dla ASP.Net nie ma nic oprócz sieci i niewielkiej części C#. I nawet C#, który znałem w wersji 4.0, używał już 6.0. Naucz ponownie nawet jego. Chociaż na blogu prowadziłem na nim webinaria (a raczej na 5.0). Ale z nim było łatwiej, ale znowu wiek nie przeszedł do zespołu. Młodzi faceci poniżej 25 lat siedzą, a 31-letni wujek wypełnia się nimi ...
Jednak wcale nie popadłem w pesymizm. Szukałem wielu rzeczy związanych i tydzień po zwolnieniu znalazłem praca java deweloper. Tak, pensja jest szara. Ale wpis „inżynier oprogramowania” ponownie zabłyśnie w historii pracy. I jedno wiem na pewno - nigdy więcej w administracji systemu nogą. Tak, a wiek nie pozwoli).
Mam nadzieję, że ten artykuł z takimi jękami był dla kogoś interesujący i przydatny. Co najważniejsze, zawsze ewoluuj. Świat nie stoi w miejscu. A IT - jeszcze bardziej. W przeciwnym razie ryzykujesz pozostanie w tyle, tak jak ja kiedyś.
Specjalności i specjalizacje: programowanie cyfrowe (komputerowe), oprogramowanie, matematyka, mechanika kwantowa, modelowanie matematyczne, fizyka
Wymagane wykształcenie (poziom wykształcenia, rodzaj instytucji edukacyjnej)
Najbardziej obiecujące jest wyższe wykształcenie zawodowe i akademickie uzyskane na wiodących uczelniach akademickich
Specyficzne umiejętności niezbędne do pomyślnego rozwoju zawodu:
zdolności matematyczne, umiejętność łatwego rozwiązywania i komponowania problemów fizycznych i matematycznych, zainteresowanie problemami i problemami czysto matematycznymi i fizycznymi.
Główne przedmioty programu szkolnego:
Matematyka - geometria, algebra. Język angielski.
Charakter i treść pracy:
Pisanie programów komputerowych, zapewnienie funkcjonowania systemów komputerowych i ich utrzymanie
Oczywiste zalety
Wysoki prestiż społeczny zawodu, możliwość realizacji zdolności twórczych, duży stopień swobody i samodzielności w pracy, możliwość pracy w ramach międzynarodowych kół naukowych.
Pułapki, oczywiste wady
Indywidualistyczny charakter pracy, wysoki stopień zagrożenia deformacją zawodową – pracoholizm, obniżenie poziomu kontakty towarzyskie i połączenia
Możliwe choroby zawodowe: zaburzenia nerwowe, niebezpieczeństwo chorób sercowo-naczyniowych, zaburzenia widzenia i możliwość chorób spowodowanych systematyczną pracą przy komputerze, choroby układu mięśniowo-szkieletowego, osteochondroza, brak aktywności fizycznej, choroba wieńcowa i inne zaburzenia spowodowane siedzącym i siedzącym trybem życia są możliwy.
Widelec płacowy (średnio w rublach miesięcznie):
w Moskwie i regionie moskiewskim: 40–130 tysięcy rubli;
w dużych ośrodkach regionalnych: 30–80 tysięcy rubli;
na odległych i wiejskich obszarach Rosji - od 15 tysięcy rubli.
Programista jest bohaterem współczesnych żartów. To są statystyki. Mam też ulubioną anegdotę, która dotyczy również administratorów systemu: „Programista/administrator systemu to osoba, która rozwiąże Twój problem tworząc dwa nowe”. Każdy, kto ma „wiszący” komputer, a programy działały w nietypowy sposób lub w ogóle nie działały, zrozumie mnie.
Zrozum, bo nie ma się do kogo zwrócić. Jest zadanie lub problem, który jest związany z działaniem komputera, jego połączeniami, wtedy nadal musisz skontaktować się z programistą, czy ci się podoba, czy nie. Programista to osoba, na której barkach spoczywa cały wiek informacji. Stąd miłość i nienawiść.
O programistach pisano książki, a filmy akcji kręcono od dawna.
Wikipedia mówi, że programista to zawód lub hobby osoby, która tworzy oprogramowanie dla urządzeń programowalnych, które z reguły zawierają jeden lub więcej procesor. Przykładem takich urządzeń są komputery stacjonarne PDo, telefon komórkowy , smartfon, komunikator, konsola do gier, serwer, superkomputer, mikrokontroler, komputer przemysłowy i jednorazowy. Przez pomyłkę programista jest czasami nazywany administratorem systemu i innymi specjalistami IT. Nawiasem mówiąc, Wikipedia to także wytwór nowoczesności wiek informacji. Jest to encyklopedia ludowa, która jest opracowywana przez samych ludzi, zgodnie z ustalonymi przez nich zasadami. Jest to możliwe tylko w wirtualnej przestrzeni stworzonej przez programistów i innych informatyków. Wystarczy wejść na Wikipedię i już jesteś w zupełnie nowym świecie, który jak nie ma właścicieli (choć jeśli wychodzimy z tego, że internet powstał jako jeden z projektów Pentagonu, to mogą być właściciele, ale jest mało prawdopodobne, aby mogli coś zrobić z tym światem, z wyjątkiem próby wyłączenia go), gdzie są tylko „prześladowcy” - przewodnicy, specjaliści i mentorzy. Ta druga rzeczywistość nabiera rozpędu: tylko w 2008 r. liczba komputerów podłączonych do Internetu sięgnęła 1 miliarda, aw 2014 r. będzie ich dwa razy więcej. Najważniejsze, że ktoś musi obsłużyć całą tę hordę, pisać programy, instalować System operacyjny, dokonywać aktualizacji i konserwacji, naprawiać awarie, zatykać dziury i karcić Billa Gatesa. Miliard komputerów to coś! Oznacza to, że liczba informatyków na całym świecie jest zbliżona do lekarzy, nauczycieli, a co najważniejsze, wszyscy oni posługują się jednym lub dwoma językami programowania, które są jeszcze bardziej zrozumiałe na całym świecie niż starożytna łacina w receptach na syrop na kaszel.
A ta armia wciąż rośnie. A w ich szeregach są jeszcze miejsca.
A więc - co trzeba zrobić, aby usłyszeć najskrytsze: „Ty w wojsku teraz!” - zostajesz przyjęty do wielkiego bractwa, przed którym pierścień Saurona jest jak paciorki indyjskiego wodza?
Historia ta zaczęła się przed II wojną światową, a po raz pierwszy nabrała kształtu w 1948 roku, kiedy Norbert Wiener wydał swoją Biblię nowych czasów – „Cybernetykę”, w której zadał pytanie: „Myślę z lękiem przed czasem, kiedy maszyny zastąpią większość ludzi, którzy oprócz swoich bardzo przeciętnych umiejętności nie będą mieli nic do zaoferowania na rynku. Ale czas sam znalazł odpowiedź, gdy tylko się pojawiła Komputer osobisty: skąd przyjdą programiści?
Obecnie jednym z najpopularniejszych wakatów jest programista.
Standardową ścieżką do programistów jest wydział programowania dowolnej uczelni na kierunku technicznym lub przyrodniczym. Tam, gdzie jest matematyka, na pewno będzie matematyka stosowana, a dziś jest to programowanie, programowanie i jeszcze raz programowanie. Istnieje już ponad 8,5 tys. języków programowania, dzięki którym człowiek komunikuje się z maszyną, ich interakcja jest realizowana. Reszta kariery to kompromis pomiędzy realizacją pomysłów, które zamieszkują sam szef programisty, a potrzebami różnych firm w ich pracy.
Programiści są różni - w zależności od specjalizacji najpopularniejsze specjalizacje to: programista 1C; Web Developer; programista Delphi; programista .NET; programista Java; programista C++; programista mikrokontrolerów.
U zarania formacji przemysł komputerowy istotny był podział na programistów/administratorów aplikujących i systemowych. Jeśli ci pierwsi tworzyli oprogramowanie dla użytkowników końcowych, to programiści systemowi tworzyli narzędzia programowe wspierające programistów aplikacji: systemy operacyjne, kompilatory, standardowe biblioteki i sterowniki. Dlatego programista/administrator systemu jest kolejnym krokiem w rozwoju rzeczywistego programisty.
Praktyka krajowa wypracowała własną postać administratora systemu – głównego programisty. Główny programista zazwyczaj ma wysoki poziom szkolenia w zakresie tworzenia oprogramowania i ma doświadczenie w tworzeniu oprogramowania z wykorzystaniem szerokiej gamy technologii. Jego główne zadanie to koordynacja projektów od pierwszego etapu rozwoju do końcowych etapów testowania i pomoc techniczna oraz bezpośredni udział w rozwoju jako wykwalifikowany specjalista.
Główne cechy wiodącego programisty to umiejętność systematycznego myślenia w przyszłości, dostrzegania wszystkich etapów rozwoju projektu, śledzenia trendów współczesnego rynku oraz umiejętności zastosowania najbardziej obiecujących i nowoczesne technologie w swoich projektach, jeśli to konieczne. Główny programista z reguły rozwiązuje również niektóre kwestie administracyjne, m.in. zarządzanie personelem, negocjowanie umów, sporządzanie specyfikacji technicznych, rozstrzyganie sporów z klientami. Często pełni rolę pośrednika między programistami a zarządem, a także pełni funkcję menedżera w zakresie dystrybucji prac i dotrzymywania terminów ich realizacji, przestrzegania przydzielonych budżetów. Zwykle jest doradcą technicznym kadry zarządzającej i zajmuje się wszystkimi kwestiami technicznymi związanymi z przygotowaniem umów, negocjacjami czy wymaganiami.
Praktyczną aktywność programisty zapewnia szereg narzędzi. wśród których wiodącą rolę odgrywa zintegrowane środowisko rozwoju, czego żywym przykładem jest środowisko Delphi studiowane na rosyjskich uniwersytetach; narzędzia do opracowywania oprogramowania; narzędzia rozwoju sterowników; kompilator, który tłumaczy źródło, rozumiany przez programistę, na język maszynowy rozumiany przez procesor, lub maszyna wirtualna lub interpreter, który bezpośrednio wykonuje kod programu; debugger zajmujący się wyszukiwaniem błędów, szczegółowo analizującym różne zmienne, stos, pamięć, rejestry procesora, słowo statusowe procesora; linker, który łączy skompilowane pliki i biblioteki statyczne w plik wykonywalny, którego struktura jest rozumiana przez system operacyjny.
Międzynarodowym językiem komunikacji programistów jest język angielski.
Każdy Grupa społeczna szybko tworzy własny język zawodowy, własny żargon zawodowy. Z reguły taki język spełnia ważne zadanie społeczne – szybkie rozpoznanie „nas” i „oni” w komunikacji. Ten język jest częściowo wymyślony, częściowo zapożyczony. Wśród programistów od dawna ukształtował się taki quasi-język, który szybko się rozwija, ulega zmianom, którego słowa zapożyczono z profesjonalnej terminologii angielskiej, powstałej ze skrótów i skrótów, zapożyczonych z żargonów innych grup społecznych.
Czajnik, użytkownik, makrushnik, taczki, astmatyk, gwałciciel, silnik, do cholery, szczur/mysz, resuscytator, mama, zwolnij, zburzyć, powiesić, usterka, żelazko, letalka, strzelanka, rpg, pentyukh, pisyuk, sidyuk, klik, connect - to tylko niewielka część słownictwa zwykłego programisty. Jak każda żywa istota, język komputerowy znajduje we wszystkim wzory, przykłady i obrazy. Nie trzeba rozmawiać ze wszystkimi w tym języku. Ale posiadanie go, umiejętne wkręcenie kilku istotnych wyrażeń w rozmowie i zrozumienie tego jest koniecznością dla każdego, kto zawodowo pracuje w środowisku komputerowym, aby być „swoim” wśród „swoich”.
Szczególne miejsce wśród programistów zajmują hakerzy. Początkowo słowo to było częścią angielskiego slangu studentów, oznaczającego proste, ale prymitywne rozwiązanie problemu; cholernie podstępna sztuczka uczniów (zwykle autora nazywano hakerem). Do tego czasu słowa „hack” i „hacker” były używane z różnych powodów, niezależnie od technologii komputerowej w ogóle. Wśród informatyków pierwotnie pojawiło się slangowe słowo „siekać” (siekać, szatkować). Oznaczało to wprowadzanie zmian „w locie” do cudzego programu (zakładano, że są kod źródłowy programy). Rzeczownik słowny „hack” oznaczał skutki takiej zmiany. Uznano, że jest to bardzo przydatne i wartościowe nie tylko poinformowanie autora programu o błędzie, ale także natychmiastowe zaoferowanie mu takiego hacka, który go naprawi. Słowo „haker” pochodzi z tego miejsca.
Haker to dziś osoba, która faktycznie żyje w cyberprzestrzeni, postrzega Internet, programy komputerowe jako siedlisko. Z tego punktu widzenia działania niektórych firm postrzegają jako naruszenie zasad wolności, a same obiekty cyberprzestrzeni jako przedmioty ich codziennego życia i aranżacji. Dostosowują te obiekty do swoich potrzeb, testują je pod kątem „jakości”, walczą z obiektami i programami niepożądanymi z ich punktu widzenia, czasami koordynując ze sobą pewne działania, aż do ataków kontrowersyjnych witryn, programów hakerskich i kodów. To jest osobiste ustawienie hakera. Istnieje również zorganizowana aktywność hakerów w określony sposób, w postaci ataków na strony, ich hakowanie itp., które zgodnie z oczekiwaniami mogą być wykonane na zamówienie. Jednak nie ma realnych dowodów na pojawienie się takich zamówień z obu stron w otwartej prasie. Tylko domysły.
istnieje przestępstwo komputerowe gdy wiedza i umiejętności z zakresu programowania są wykorzystywane do nielegalnego wzbogacania się – poprzez przelewanie środków z jednego konta elektronicznego na drugie, „przechwytywanie” kart kredytowych, nielegalną wypłatę itp. A także w celach terrorystycznych, utrudniających pracę organów ścigania czy agencji rządowych. Są to niebezpieczne zjawiska, z którymi walczą państwa i międzynarodowe organizacje ścigania (Interpol).
Po ukończeniu studiów jest kilka możliwości – najbardziej energiczni, którym udało się wykazać na ławce studenckiej, mogą liczyć na wiele – zostać zaproszonym do ciekawego międzynarodowego zespołu pracującego nad projektem. W wielu krajach specjalność programisty jest jak przepustka do życia. Na przykład Kanada corocznie przydziela programistom limity wejścia. Istnieją duże międzynarodowe firmy - twórcy oprogramowania; dzięki ogólnoświatowa sieć ich pracownicy mogą żyć i pracować na wszystkich kontynentach, nawet się nie spotykając.
Dla tych, którzy nie uśmiechali się z takiego międzynarodowego szczęścia, jest też coś do zrobienia w domu: obsługa kilku firm lub klientów. Z reguły taki programista dostaje pracę w jakiejś firmie, która nie obciąża go dyscypliną i pracą. Ale teraz ma stałe miejsce - po tym zwykle nie jest trudno obsługiwać kilka innych organizacji. Ma dużo pracy - dość rutynowej i monotonnej: z reguły konieczne jest przearanżowanie błędnych programów, utrzymanie sieci wewnętrznych i połączeń internetowych, aktualizacja ochrony miejsca pracy, przeprowadzenie wstępnej instruktażu pracowników na temat organizacji komputerowej firmy, napisanie programów lub dostosować je do księgowości, sekretariatu, zmienić sprzęt i ponownie zainstalować oprogramowanie. Inni pracują nad tworzeniem i utrzymaniem stron internetowych. Ktoś znajduje miejsce, w którym się uzupełnia zasoby elektroniczne– skanowanie książek i materiałów ilustracyjnych.
Nawet pracując w grupie nad rozwiązaniem jakiegoś dużego wspólnego problemu, programista jest zawsze całkiem wolny i nie jest związany formalnymi wymogami dyscypliny.
Żyć bez zależności od innych i być niezależnym w osądach – czy nie o tym marzyli rzymscy stoicy, mówiąc o szczęściu człowieka? Co więcej, każdy z informatyków - programistów, administratorów systemów, specjalistów od pracy z przestrzenią internetową - ma cały wirtualny świat, w którym znajdzie się miejsce dla każdego.
A być właścicielem całego świata - czy to nie wystarczy?
W ciągu moich prawie trzydziestu lat doszedłem do rangi starszego administratora systemu. Miałem około czterdziestu serwerów z linuxem na pokładzie. Firma rosła i rozwijała się, ale zadania sprowadzały się do budowania potęgi gotowej funkcjonalności.
I wszystko byłoby dobrze, ale z czasem iz pewnych powodów dyskomfort zaczął dominować nad komfortem.
Po pierwsze, sam proces wsparcia, a raczej jego „stałość” lub brak jakiejkolwiek ostateczności. Małe zadania, które są wykonywane, nakładają się na siebie w nieskończoność i zamieniają się w ogromną bryłę, która nieustannie zmienia swoją wielkość - stosunek zadań zakończonych i nieukończonych. Co ostatecznie rodzi pytania: „Jakie przydatne rzeczy już zrobiłem, co jeszcze zrobię i do czego w końcu zmierzam?”
Po drugie, przerywa. W przypadku administrowania systemem wyróżniają się na tle wszelkich problemów i potrafią wyprowadzić każdego z równowagi. Kiedy piszesz kod, optymalizujesz usługę, a co pół godziny rozpraszają Cię pytania, pilne zadania i wyzwania – czasem bardzo trudno jest wrócić do pracy i marnujesz na to czas – możesz siedzieć kwadrans, pamiętając, gdzie zostały wyciągnięte z tego, co zrobiłeś w ogóle (w książce „Zarządzanie czasem dla administratorów systemu” Thomasa A. Limoncelli jest na ten temat dobrze napisane). W rezultacie przerwy tworzą stwierdzenie „nie wolno mi pracować”!..
Po trzecie, nawyk procesu pracy. Jak wiadomo człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego i to, co początkowo budziło podziw, a ostatecznie przynosiło ogólną satysfakcję, staje się zwyczajne i nudne. Kiedy wszystko kręci się i działa idealnie, tylko Ty i maksymalny szef działu wiesz o tym, podczas gdy użytkownicy przyjmują to za pewnik i nie mają powodu do dumy. Ale dostrzegają wszelkie drobne niedopatrzenia, z powodu których cierpi zarówno karma całego wydziału, jak i stan wewnętrzny administratora – przekonujesz się wbrew swojej woli – „Jestem złym pracownikiem”.
Wszystko to dotyczy służby w ogóle i taka jest jego droga. A ja w tym po cichu, ale straciłem wiarę.
Czego chciałem? Więcej zanurzenia w bardziej kreatywnej pracy, mniejszy wpływ z zewnątrz na małe rzeczy, zobacz efekt końcowy i czerp z niego satysfakcję. I to wszystko. Zmęczony i zdystansowany patrząc na nasz dział programistów, czytając habr lub oglądając gify z życia deweloperów, zdałem sobie sprawę, że skoro nie mogę tego załatwić w dziedzinie administracji, to czas zmienić zawód, a ponieważ coraz bardziej lubiłem pisać kod, wybór nie musiał długo czekać.
Wybór języka zawsze był dla mnie kompletną frustracją. W pracy pisałem w bashu, bo musiałem w czymś napisać, a jego możliwości do administrowania systemem są aż nadto wystarczające. Perl - nie lubił składni. Przez bardzo długi czas próbowałem oswoić się z ansi C, pracowałem nad dwiema książkami, - tworzeniem aplikacji sieciowych dla Unixa (William Richard Stevens) i Programowaniem dla UNIX Most kompletny przewodnik(Mark J. Rockkind). Ale nigdy nie znalazłem zastosowania zdobytej wiedzy, nadal żałuję czasu spędzonego. Zgodnie z wymaganiami chciałbym, żeby był na bieżąco z linuxem, był uniwersalny, potrafił używać zarówno sys (dla obecnych skryptów), jak i web (z rezerwą na przyszłość), a nie vyryglazny w składni. Z Pythonem obchodziłem się bardzo długo - jego względna młodość, niska popularność i, nie wiem dlaczego, spowalniała go nazwa. Z biegiem czasu obserwując gigantyczne firmy, które coraz częściej wykorzystują Pythona w produkcji, a gdy zdecydowałem się na zmianę zawodu, już zdecydowałem się na język, choć nie było z czego wybierać.
Przez pierwsze sześć miesięcy czytałem Marka Lutza, próbowałem coś napisać, ale wiedza była fragmentaryczna i bałem się zastosować ją na serwerach bojowych, a nie widziałem żadnych korzyści w zamianie basha na pytona. Czas się ciągnął, a mój pomysł coraz mniej mi się podobał. W efekcie przekonałem się, że jak mi się to nie uda, to innym się uda – potrzebujemy kursów, w krótkim czasie, z wypracowaniem praktyki i tak, aby była odpowiedzialność za wpłacone pieniądze. Dzięki temu będzie łatwiej i szybciej.
Znalazłem miesięczny kurs Pythona w miejscowym instytucie i namówiłem kierownictwo, żeby je wzięło, chociaż zanim zapłaciłem, byłem już gotów sam za nie zapłacić. W ciągu miesiąca wszystko ułożyło się na swoim miejscu. Wszystko, co wcześniej nagromadziło się i odebrał w Internecie, rozłożyło się na półki i stało się zrozumiałe i przejrzyste. Żadna książka nie zastąpi nauczania na żywo, gdzie wszelkie nieścisłości lub niedopowiedzenia można wyjaśnić na miejscu.
Potem, jakby w moletowany sposób, w ciągu sześciu miesięcy, stopniowo iw wolnym czasie przepisałem wszystkie skrypty i całą automatyzację w pythonie, napisałem serwer statystyk dla squid (python, wsgi). Już za moje ciężko zarobione pieniądze brałem udział w kursach poprzez webinarium na temat OOP i django, ponieważ postanowiłem nawet nie próbować udowadniać ich zapotrzebowania na mojego obecnego pracodawcę. Przepisałem wszystko z nową wiedzą. Ponadto, aby poszerzyć swoje horyzonty, wziąłem kolejny kurs na testy, ale mi się to nie podobało - zostawiłem to jako rezerwę.
Kolejne pół roku, poza bezpośrednimi obowiązkami, spędziłem na utrzymaniu i optymalizacji napisanego przeze mnie kodu oraz na znalezieniu pracy. Rozważałem tylko pełny etat, - nie mogłem już administrować, marzyłem Nowa praca i nowe możliwości.
W tym czasie oddałem kilkanaście rozmów kwalifikacyjnych na stanowisko juniora. W sumie jest ich kilkanaście. Ale wszędzie było wymagane albo django + frontend, albo z doświadczeniem sprzed dwóch lat. Nie mam doświadczenia w produkcji, a ja nie miałem i nadal nie mam ochoty zajmować się front-endem.Co jeszcze dziwne, nie było wielu pytań o język, ale było dużo na temat teoria – OOP, wzorce, metodyki scrumowe, agile – których naturalnie nie znałem. Kontynuując walić głową w drzwi sal konferencyjnych i słuchając standardowego zwrotu „Oddzwonimy do ciebie”, kontynuowałem przeglądanie zaproszeń. W końcu zostałem zatrudniony jako backend developer w zamkniętym projekcie.
W obecnym miejscu pracy pracuję od kilku miesięcy i mogę podsumować wyniki.
W sumie zajęło to półtora roku. Dla niektórych to dużo, ale ze wszystkimi kursami, wieczorną pracą domową, czytaniem, pisaniem i przepisywaniem kodu, a także z bieżącymi zadaniami w rozwijającej się firmie, dla mnie ten czas szybko minął.
Oczywiście dostałem to, do czego dążyłem, chociaż długo się z tego nie cieszyłem – uczucie „udało mi się, zostałem programistą” wypaliło się bardzo szybko, w około tydzień, i zostało zastąpione przez :
Dni robocze z dzikim obciążeniem. Nie nadwyrężyłem się w ten sposób od czasów studiów. W rezultacie zły sen, myślenie o kodzie w czas wolny, kiedy na przykład potrzebujesz odpocząć z rodziną i ogólnie zły stan zdrowia, chociaż teraz wydaje mi się, że się zaangażowałem. O tym, że minęło tyle czasu, zdałem sobie sprawę już pisząc ten artykuł. Czas bardzo przyspieszył i teraz boję się, że całe moje życie nie upłynie tak szybko przed moimi oczami. Może czas nauczyć się relaksować.
Walcz z kunktatorstwem. Dobrzy administratorzy systemów mają o wiele więcej wolnego czasu, niż pozwalają. Dzięki temu gromadzi się wiele subskrypcji, kanałów YouTube, wyspecjalizowanych witryn, żartów, żartów, wielu znajomych w sieci i zainteresowań. Osobiście mógłbym spędzać nawet trzy godziny dziennie na czytaniu i oglądaniu tego wszystkiego. To, z czego musiałem praktycznie zrezygnować na obecnym stanowisku, z braku czasu. Początkowo po prostu czytałem płynnie, potem tylko czytałem nagłówki, a potem całkowicie zrezygnowałem z subskrypcji. Nauczyłam się nie odpowiadać na komunikatory w miejscu pracy, żeby się nie rozpraszać i nie tracić myśli. Teraz subskrybuję tylko kilkanaście wyspecjalizowanych witryn.
Początkowo starałem się powiązać te trudności z moim wiekiem, a na jednym z wywiadów powiedzieli mi, że firmie nie opłaca się inwestować we mnie pieniędzy i że zbyt późno zdecydowałem się na zmianę zawodu. Ale teraz mogę powiedzieć, że wcale tak nie jest.
Chodzi o zawód administratora systemu. Praca, której końcowy efekt skłania do absolutnego lenistwa, znacznie rozluźnia pozycje życiowe i aspiracje, a komunikacja z użytkownikami i słuchanie ich niezadowolenia jeszcze bardziej wzmacnia antyspołeczne zasady. I tutaj ktoś taki jak ja zaczyna myśleć o większej użyteczności, co prowadzi do poszukiwania bardziej harmonijnego życia, a ktoś jest ze wszystkiego zadowolony i kontynuuje tę trudną egzystencję.
Zauważyłem, że w ostatnie czasy wielu znajomych administratorów zaczyna przygotowywać się do zmiany profilu lub już zmieniło zawód. A rozwój technologii chmurowych i ekspansja wpływów firm outsourcingowych tylko wzmacniają ten trend.
Administracja systemem powoli traci na znaczeniu iw niedalekiej przyszłości ten zawód prawdopodobnie się zmieni, stanie się gorącym startem i być może stażem dla coraz większej liczby nowych programistów i innych wszechstronnych specjalistów IT. Ale nie więcej.
Dziś chcę poruszyć problem wyboru zawodów i opowiedzieć o jednym z nich. Myślę, że każdy zmierzył się z tym problemem i znalazł dla siebie odpowiednie rozwiązanie. Ktoś poszedł w ślady rodziców, ktoś kierował się własnymi, a ktoś nigdy nie znalazł swojego powołania. Chciałbym opowiedzieć o takim zawodzie programisty.
Chyba każdy wie, że to ludzie, którzy cały dzień siedzą przed komputerem i coś tam piszą. Ale dlaczego wszyscy dręczą ich różnymi głupimi pytaniami, takimi jak: „Nie będziesz wyglądać?” Mój komputer? Z jakiegoś powodu zamarło!” Ale kto wymyślił ten stereotyp, że programista i administrator systemu to jedno i to samo? różne zawody!!! Programista pisze dla ciebie programy w specjalnych językach, a administrator systemu (w zwykłych ludziach administrator systemu) rozumie, dlaczego i dlaczego się zawieszają. Administrator systemu naprawia również komputery, czego w zasadzie programista nie powinien robić, chociaż musi wiedzieć, jak on, komputer, działa.
A gdzie uczą być programistą i administratorem systemu (sysadmin)?
Niemal na każdej uczelni technicznej można uzyskać obiecujące wykształcenie techniczne do pracy z bazami danych i sieciami. Programiści i programiści są szkoleni w specjalności " Oprogramowanie obliczenia i systemy zautomatyzowane”, „Informatyka Stosowana i Matematyka”, administratorzy systemów - w trakcie szkolenia na specjalności „ Maszyny komputerowe, kompleksy, systemy i sieci”, specjaliści ds. bezpieczeństwa informacji – na uczelniach, gdzie istnieje specjalność „Organizacja i technologia bezpieczeństwa informacji”.
Dla informacji wymienię wiodące uniwersytety w Moskwie we wskazanych specjalnościach:
MIPT (GU). Moskiewski Instytut Fizyki i Technologii (Uniwersytet Państwowy) NRNU MEPhI. Narodowy Uniwersytet Jądrowy MEPhI Baumana. Moskiewski Państwowy Uniwersytet Techniczny. N.E. Bauman MGIET (TU). Moskiewski Państwowy Instytut Technologii Elektronicznej (Politechnika) Śr. Łomonosow. Uniwersytet Państwowy w Moskwie Śr. Łomonosow
Ta lista uczelni może być kontynuowana przez długi czas. Tylko Wydział Informatyki i Inżynieria komputerowa"jest na 41. uczelni.
Egzaminy, które trzeba zdać, aby dostać się do tego zawodu, są następujące: Rosyjski Matematyka Informatyka/Fizyka Ewentualnie Angielski.
Najważniejsze jest dobre zaliczenie matematyki, informatyki/fizyki. To wciąż uczelnie techniczne! Ale są wyjątki dla każdej instytucji. Aby to zrobić, musisz szukać bardzo długo. w Internecie i rozumiem, ale najlepiej wybrać dla siebie kilka uczelni i pojechać tam na Dzień Otwarty drzwi. Można tam rozmawiać z rektorami, ze studentami i wszystkiego się uczyć.
Ale wydaje mi się, że żeby wejść, a potem pracować w tej specjalności, trzeba bardzo kochać uczyć się(to główny „minus” tego zawodu) i bardzo lubię zagłębiać się w kawałki żelaza.
Jakie są więc „plusy” tego zawodu: 1) Wysokie zarobki. 2) Dobra znajomość TECHNICZNA języka angielskiego. 3) Wysoki i wysoko rozwinięty intelekt. „Wady”: 1) Duże obciążenie oczu, tk. cały dzień przy komputerze. 2) Kompletność, ponieważ jest to zawód siedzący. 3) Samotność. Czemu? Bo cały dzień siedzisz sam w zamkniętym pokoju. Ten zawód jest odpowiedni dla osób, którym wygodniej jest być samotnym w życiu. 4) Ciągle trzeba uczyć się nowych języków lub nowych komponentów, ponieważ. prawie co roku pojawia się ulepszona wersja języków programowania. 5) W wieku 35-40 lat ten zawód jest nudny ...
Rozmawiałam z wieloma znajomymi pracującymi w tej specjalności i wszyscy jednogłośnie powtarzają, że są zmęczeni, znudzeni. I to straszne, kiedy twoja ulubiona praca zaczyna przeszkadzać! A mówią, że w tym zawodzie nie ma miejsca kobiety. Co za bzdury? Równie dobre są programistki mężczyźni, tylko nie są zatrudniani na to stanowisko. Dziewczynom bardzo trudno się przebić... Myślę, że wszyscy rozumieją, dlaczego tak jest.
Ten zawód jest bardzo ciekawy i obiecujący, tylko nielicznym udaje się w nim osiągnąć coś dobrego, bo trzeba być całkowicie odciętym od domu, krewnych i iść na całość do pracy. Niewielu może się na to zgodzić. A to kolejny „minus” tej pracy.
Sam jestem rozdarty między nim a zawodem dziennikarza, o czym będzie mowa w następnym artykule.